Od początku końca zeszłego roku było pewne kim będą Prefekci Naczelni. I ani jednemu ,ani drugiemu nie podobał się pomysł zajmowania wspólnego dormitorium. Wręcz przeciwnie, bo byli pewni, że mieszkając razem pozabijają się prędzej niż którekolwiek wniesie swoje rzeczy. Pewien ślizgon był świadomy tej sytuacji i postanowił się przygotować. Mimo sporego natłoku myśli związanych z klęska Czarnego Pana, ojcem w Azkabanie i naprawianiu szkód wyrządzonych z własnej winy wymyślił iście przebiegły i ślizgoński plan. Draco' Mądra Głowa' Malfoy postanowił po prostu nie zgadzać się na wejście w wyznaczone stanowisko. Był z tego planu tak dumny ,że po raz pierwszy patrząc w lustro nic sobie nie wyrzucał, a wręcz przeciwnie. Pochwalił sam siebie. Uzyskał opinię na której bardzo mu zależało i okazała się dobra więc przez kilka dni chodził dumny jak paw. Kilka dni ,bo po tym błogosławieństwie nastały dni zgrozy i rozpiździeju. Jego były najlepszy przyjaciel postanowił zażartować sobie z Niego i przyjął stanowisko Prefekta Naczelnego tym samym wybierając sobie właśnie Smoka na swojego współlokatora. I tym sposobem Jego cały misterny plan poszedł się jebać.
*
Wcześniej Rozmowę przerwał piskliwy głosik.
-Panienka Granger? - zapytała urocza pierwszoroczna krukonka zdziwionej Hermiony. Dziewczyna popatrzyła na nią z pewnym zwątpieniem wymalowanym na twarzy ,ale w końcu uśmiechnęła się i odpowiedziała uprzejmym tonem.
-Tak to ja, czy coś się stało?
-Dyrektor McGonagal wzywa cię do siebie.
Powiedziała ,że to pilne i ,żebyś przeprowadziła ze sobą Noel Mecris. Noel wyraźnie zdziwiła się kiedy usłyszała swoje nazwisko. Czyżby Pani Dyrektor wiedziała coś więcej o jej przeszłości? Może chodziło o kłótnię z Malfoy'em ? Lub po prostu chciała się z nią przywitać? Nie zdążyła pomyśleć dłużej ,bo równie zdziwiona Hermiona ciągnęła ją w stronę gabinetu McGonagall i obie zerkając na siebie co chwila w milczeniu szły w wyznaczonym kierunku, zostawiając zdezorientowanych chłopaków w tyle. Chociaż Noel z wyuczonym kamiennym wyrazem twarzy przemierzała Hogwarckie korytarze to w środku jej umysłu trwała prawdziwa wojna. Zaczęła wyliczać powody dla których mogłaby trafić do gabinetu dyrektora i będąc pewna, że jej tajemnice są na miejscu doszła do dwóch wniosków. Po pierwsze dyrektor może chciała ją powitać i dać jej plan lekcji, a po drugie i mniej prawdopodobne chodziło o kłótnie z Malfoy'em. A jeżeli o to chodzi to poprzysięgła sobie, że wydrapie oczy tej cholernej fretce. Nim się obejrzała Hermiona podała hasło do portretu rycerza i weszły do gabinetu. Na ścianach pomieszczenia widniały portrety poprzedników pani Dyrektor w tym Albusa Dumbledora, który z wielkim uśmiechem powitał Hermione ,a następnie spojrzał tajemniczo na Noel. W końcu uśmiechnął się do niej lekko ,a ona skinęła głową czując jakby jego wzrok wywiercał dziurę w głowie tym samym poznając jej największe sekrety. Niestety nie myliła się. * Profesor Minerwa McGonagall właściwie sama nie wiedziała dla czego tak chce skrzywdzić obie swoje podopieczne. Właściwie wcale nie chciała tego robić ,ale jej wieloletni przyjaciel, a także poprzednik Dumbledore miał wobec pewnej dwójki pewne plany ,a był pewny, że Minerwa weźmie pod uwagę jego zdanie i nie mylił się ,bo pani Dyrektor zbyt bardzo go szanowała by mu odmówić. Tak więc stojąc teraz przed czwórką nienawidzących się uczniów ciężko przełknęła ślinę była pewna, że przez jej decyzję dojdzie do co najmniej 4 zabójstw z zimną krwią. Przystąpiła nerwowo z nogi na nogę i w końcu postanowiła się odezwać.
-No więc drogie dzieci pewnie zastanawiacie się dlaczego poprosiłam byście się tu zjawili. Otóż panna Granger i pan Zabini zostali prefektami naczelnymi. Swoje prawa i obowiązki odczytaliście już państwo w wakacje. Została jeszcze jedna sprawa. Zamieszkacie w jednym dormitorium.
-Co?! - krzyknęli w tym samym czasie Blaise i Hermiona po czym spojrzeli na siebie z czystą nienawiścią w oczach, po czym Hermiona dodała -Mam mieszkać z tym ohydnym, samolubnym, złośliwym śmierciożercą?!
-Też cię nienawidzę Granger- syknął rozjuszony Zabini. Oboje byli gotowi rzucić się sobie do gardeł ,a ich towarzysze pewnie stanęli by w ich obronie. Już teraz Noel patrzyła na Dracona z odrazą, a ten nie pozostawał jej dłużny i w końcu rozzłoszczony do granic możliwości szybkim ruchem przyparł dziewczynę do ściany która pisnęła cicho czując ból w plecach , jedną ręką ściskając ją za szyję ,a drugą wyciągając rożdżkę. Profesor McGonagall istotnie zszokowana całą sytuacją na początku nie mogła wydobyć z siebie słowa podobnie jak Hermiona nie wiedziała co ma zrobić. Jedynie Diabeł otrzeźwiał i zanim stała się jakaś tragedia podszedł do Smoka i odciągnął go od dziewczyny ,która zaczynała już tracić powietrze. Hermiona podbiegała do Gryfonki która osunęła się na po ścianie na ziemię całkiem zszokowana trzymając się za gardło i ciężko oddychając. Do oczu zdążyły jej już napłynąć łzy i kiedy poczuła je na policzkach uznała ,że jest słaba. Płakała przez tego mordercę i musiała się uspokoić. Hermiona widząc cierpienie na twarzy dziewczyny podniosła ją delikatnie nie mogąc dalej uwierzyć w to co się stało. Znała Malfoy'a aż za dobrze, ale nie przypuszczała, że mógłby bez powodu zaatakować tak niewinną i delikatną dziewczynę. I bardzo jej współczuła
*
Draco sam nie wiedział dlaczego ta dziewczyna budziła w nim tyle negatywnych emocji. Nie docierało do niego coś właśnie zrobił, ani krzyki niedowierzania dyrektorki, a tym bardziej zawiedzione spojrzenie z portretu Dumbledora. Widział tylko przerażone oczy irytującej Gryfonki i wcale mu się to nie podobało. Obudził go dopiero trzask zamykanych drzwi. Popatrzył najpierw na dyrektor, a potem na swojego przyjaciela. Ale to co miał mu do powiedzenia Blaise wcale nie było pokrzepiające.
-Powiedziałeś kiedyś ,że nie jesteś jak twój ojciec. Zaczynam w to wątpić smoku
Draco nagle spoważniał. Nie mógł być jak jego ojciec. Nie był tak zimnym sukinsynem i Blaise nie mógł tak sądzić przecież nawet nie miał podstaw. Ale przypomniał sobie sytuację z przed chwili. Przez moment w wspomnieniach zamiast zobaczyć twarz Noel zobaczył twarz swojej matki. Taką samą jak wtedy kiedy jego ojciec dusił ją by pokazać synowi jaką ma władze. Draco pełny odrazy do siebie spojrzał na swoje dłonie. Nie mógł uwierzyć w to co zrobił. Przecież obiecał sobie ,że nie będzie taki jak ojciec, no przecież obiecał to swojej matce. Z rozmyślań wyrwał go już pełny współczucia głos McGonagall.
-Panie..Zabini proszę iść poszukać dziewczyn i sprowadzić je tutaj. Zanim Blaise zdążył przytaknąć Draco odpowiedział za niego.
-Ja pójdę. To znaczy..To moja wina i chciałbym to naprawić.
*
Dziewczyny stały wciśnięte w kąt niedaleko gabinetu McGonagall. Noel choć już nie płakała dalej się trzęsła ,a Hermiona robiła co mogła by ją uspokoić. Żadna z nich nie miała ochoty na powrót do pomieszczenia i było to zrozumiałe. Tyle ,że McGonagall miała do nich jakąś ważną sprawę i chcąc nie chcąc musiały wrócić. A Hermiona chociaż przejęta całą sytuacją, jako pani Prefekt Naczelna była w obowiązku odprowadzić Noel do gabinetu.
-No już Noel. Przecież wiesz ,że Malfoy to dupek! Tyle ,że okazał się większy niż wszyscy myśleli, że jest.
-Och no już Granger- w korytarzach zadźwięczał aksamitny baryton który obie dziewczyny dobrze znały i wcale nie cieszyły się słysząc go. Wręcz przeciwnie - Dyrektor McSztywna wzywa Cię do siebie. Ją odprowadzę twoją koleżaneczkę.
-Chyba śnisz Malfoy, że pozwolę Ci z nią zostać! - zagrzmiała Hermiona pokazując palcem na lekko wystraszoną Noel.
- Po tym co jej.. Niestety nie dane jej było dokończyć, bo zniecierpliwiony chłopak przyglądając się uważnie dziewczynie która uparcie postanowiła na niego nie patrzeć, postanowił jej brutalnie przerwać.
-Zamknij się Granger ,bo w końcu przypomnę Ci chwilę z Bellatriks- syknął gniewnie- Chcę tylko porozmawiać.
-I mam Ci uwierzyć kiedy tak mó..
I znów nie dokończyła ,bo tym razem ślizgon złapał ją za szaty i wypchnął z ich małej kryjówki, a sam zajął jej miejsce.
-Idź już Granger.
Tym razem Hermiona otworzyła usta ,ale zrozumiała ,że to i tak nie ma sensu. Popatrzyla tylko na Noel wsóolczujaco i powolnym krokiem udała się w stronę pokoju. W korytarzu zapanowała cisza której nikt nie zamierzał przerywać. Draco zastanawiał się co ma powiedzieć. Gdyby powiedział ,że mu przykro pewnie by mu nie uwierzyła ,a Malfoy'owie przecież nie przepraszają. Tylko ,że jemu nie było przykro. To było coś więcej niż poczucie winy. Czuł ,że zawiódł swoją matkę, Blaisa, Dumbledora i przede wszystkim siebie. Nie wiedział już nawet dlaczego ją zaatakował przecież on nienawidził jej, tak samo jak ona jego. Ta kretynka jest pewnie nową przyjaciółeczką Pottera, tego śmiecia Weasley'a i Granger i to są wystarczające powody by jej nienawidzić. Ale nawet jej nie powinien atakować. Zwłaszcza jej. Natomiast Noel nie wiedziała co ma myśleć. Nie bała się go nawet po tym co jej zrobił. Uczono ją ,że boją się tylko słabi, a ona nie mogła być słaba. Musiała mieć serce jak kamień i zachować zimną krew w każdej sytuacji. Żadnych emocji i uczuć. Zimna suka. Zanim jednak odważyła się mu spojrzeć w oczy i powiedzieć jak bardzo go nienawidzi, on postanowił się w końcu odezwać.
-Posłuchaj ja...Przepraszam okej? Wiem zachowałem się jak kretyn i nie powinienem tego robić. Co nie zmienia faktu ,że dalej jesteś tylko nędznym i nic nie wartym robakiem Mecris.
-I nawzajem Malfoy. Wciąż jesteś śmieciem i ochydnym śmierciożercą.
-Nie przeginaj mała pijawko. Nic o mnie nie wiesz i nie masz prawa tak mówić.- Syknął i zacisnął pięści próbując się uspokoić. Jego oddech choć urywany ciężko dobijał się o ściany korytarzy na siódmym piętrze, ale dziewczyna nie zwróciła na to uwagi i ruszyła w stronę gabinetu.
-Wiem o tobie więcej niż chciałbyś ,żeby ktokolwiek wiedział.Zdziwiony Ślizgon powiódł za nią wzrokiem. Nic nie wiesz pomyślał.
-Ej Mecris, a ty dokąd?!
-Jak najdalej od Ciebie!
Usatysfakcjonowany tą odpowiedzią szybko zrównał z nią kroku i z ironicznym uśmieszkiem nie schodzącym z jego twarzy otworzył sobie drzwi. Gryfonka myśląc ,że posiada on jeszcze jakieś pokłady człowieczeństwa i przetrzyma jej drzwi, podążyła za nim. Niestety bardzo się przeliczyła, bo ten zamknął je z impetem tuż przed jej nosem przez co po raz kolejny tego dnia upadła.
-PRZKLĘCI ŚLIZGONI !
Dodała tylko i usłyszała potworny chichot pewnego blond włosego palanta.
*
Blaise Zabini. Właściwie nie bez powodu był nazywany Diabłem. W ciągu tych 6 lat nauki w Hogwarcie nie było bójki w której on nie brał by udziału. Nie ważne było kto i o co się bił on po prostu dołączał. Tyle ,że perfekcyjnie potrafił zachować pozory i nigdy nie przejawiał oznak zniecierpliwienia czy strachu. Nic nie było w stanie go wzruszyć i każdy o tym wiedział. Dla każdego był bez uczuciowym osiłkiem że Slytherinu który bił się dla czystej rozrywki. Niestety wcale tak nie było ,a idealnym tego przykładem była obecna sytuacja. Otóż obecnie Ślizgon niemal obgryzał paznokcie że zdenerwowania. Jak Draco mógł tak potraktować tą kobietę?! Dlaczego akurat ją ?! Czy mu zupełnie na mózg padło ?! Przecież mógł jej zrobić poważną krzywdę! Co jej jest ?! Wszystko dobrze?! I co najważniejsze dlaczego przejmował się tym tak bardzo do kurwy nędzy! Sytuację tylko pogorszyło przybycie do gabinetu Hermiony bez owej dwójki. Dziewczyna była wyraźnie zdenerwowana, a biedny Diabełek właśnie zastanawiał się jakby wyglądało to ,że ucieknie z gabinetu przywali Draco i wróci tu niosąc Noel? Jego rozmyślania przerwał huk zamykanych drzwi. Szybko spojrzał na rozpromienionego Dracona i w tej samej chwili usłyszał donośny krzyk pewnej Gryfonki. Rechot Smoka rozniósł się po pomieszczeniu w chwili kiedy drzwi ponownie się otworzyły, ale tym razem wpadła przez nie czerwona że złości Noel. Spojrzała pewnym nienawiści spojrzeniem na Draco, a ten tylko uśmiechnął się kpiarsko.
-Coś nie tak ?- Zapytał udając zmartwienie tak przesiąkniętym ironią tonem, że dziewczyna ledwo zapanowała nad złowrogim uśmieszkiem informującym o ewentualnej śmierci.
-Nienawidzę Cię Malfoy.
Dodała tylko i odwróciła się w stronę biurka pani McGonagall. Czuła ,że w środku ją roznosi i miała ochotę udusić Ślizgona gołymi rękami. Postanowiła nie przyjmować się nim i by się uspokoić skupiła się na swoim najprzyjemniejszym wspomnieniu, ale nie było jej dane nacieszyć się długo tą chwilą harmonii.
-Tylko na tyle Cię stać Mecris?
-Bardzo Cię nienawidzę.
*
Chociaż profesor Dumbledore obecny był tylko na obrazie zachował swoją mądrość i trzeźwość umysłu. Patrzył uważnie na całą czwórkę i już wiedział co jest grane. Faktycznie nienawidzili się i faktycznie chcieli się pozabijać. Jednak on sam miał całkiem inny obraz sytuacji i bez wątpienia wziął się on nie bez powodu. Nie chodziło o jasny umysł profesora ani jakieś przeczucia. On po śmierci doświadczył czegoś niezwykłego. Poznał prawdę i wszystkie sekrety dusz które napotykał. Słyszał ich myśli i odczuwał podobne emocje. Zwrócił uwagę na Blaisa i już wiedział. Musiał mu o czymś pilnie powiedzieć
*
-Ty cholerny kretynie!
-Zamknij się już Mecris GŁOWA BOLI MNIE OD TWOJEGO WYCIA!
-I BARDZO DOBRZE MALFOY TWÓJ BÓL TO MOJA SATYSFAKCJA DO CHOLERY!
-NIE PRÓBUJ BYĆ ZABAWNA BO CI TO NIE WYCHODZI!
-JESTEM ZABAWNA GŁĄBIE! PRAWDA HERMIONA?!
-Jasne ,że tak Noel, ale..
-NIE WTRĄCAJ SIĘ DO ICH KŁÓTNI GRANGER!
-TO SAMO MOGĘ POWIEDZIEĆ DO CIEBIE ZABINI IDIOTO!
-CO JEST SZLAMCIU?! PUŚCIŁY NERWY ?!
-NIE WAŻ SIĘ JEST ATAK NAZYWAĆ TY ZADUFANY W SOBIE ZŁAMASIE!
-PRZESTAŃ JĘCZEĆ PIJAWKO!
- IDIOTA!
-DZIWKA!
-Co do ch...cholery Smoku?! Nawet pewnie nie pamiętacie o co poszło!- ryknął wreszcie Zabini przerywając tą głośną wymianę zdań. Faktycznie nikt nie pamiętał o co się pokłócili - Smoku zachowujesz się gorzej niż kot po kastracji! -Igrasz z ogniem Diable. - Draco wskazał palcem w jego stronę. Próbował zachować spokój, ale szło mu to niezwykle biernie. Wziął jeden głęboki oddech i już miał wypuszczać powietrze kiedy do jego uszu dobiegł jeszcze cichy szept
-On nawet nie ma co kastrować.
Wypuścił powietrze z ust i spojrzał z kpiącym na wpatrującą się w swoje buty dziewczynę.
-Jak tak bardzo chciałaś to zobaczyć to mogłaś po prostu powiedzieć. Ale muszę przyznać, że nieźle to zaplanowałaś.
-Och zamknij się już.
Powiedziała Noel. Cała czwórka jak jeden mąż spojrzała w stronę biurka pani Dyrektor ,ale to co zobaczyli poważnie nimi wstrząsnęło. Zwykle zdyscyplinowana pani McGonagall leżała twarzą na biurku, a ręce miała opuszczone wzdłuż ciała w geście bezradności. Mahoniowe biurko nie mogło być wygodnym meblem, ale w tej chwili kobiecie ani trochę to nie przeszkadzało. Pierwszy raz w całej swojej karierze zawodowej była załamana. Obok niej leżała kartka którą Hermiona po chwili zastanowienia wzięła do rąk i przeczytała na głos.
Dzieci!
Błagam niech to będzie już koniec. Mam do was trzy sprawy.
1. Minus 50 punktów dla Gryffindoru i Slytherinu.
2.Hermiono ty i pan Zabini zamieszkacie razem w dormitorium na czwartym piętrze. Chciałabym ,żebyś pomogła Noel oswoić się że szkołą więc i ona zamieszka z wami ,a żeby było sprawiedliwie pan Zabini mógł sobie wybrać współlokatora ,a jak mniemam będzie to pan Malfoy. Jeszcze dzisiaj przenieście tam swoje rzeczy. Dormitorium znajduje się na końcu korytarzu na 4 piętrze, a hasło do drzwi to 'Zgoda'. Chociaż myślę ,że mało się to sprawdza.
3.Nie pozabijajcie się proszę.
Minerwa McGonagall
Jak możecie zauważyć w tym rozdziale, nie zamierzam idealnie trzymać się kanonu. McGonagall jest słabsza, Hermiona małomówna, a Dumbledore jest..kim jest.
Akcja toczy się tu bardzo szybko ,ale ureguluję to w następnych rozdziałach :)
Ten rozdział jest w pewnym sensie lekko wzorowany na jednym z moich ulubionych Dramione ,ale w następnych rozdziałach nie to nie powinno się powtórzyć.
Jak zwykle liczę na komentarze :)
"Zachowujesz się gorzej niż kot po kastracji" YOU MADE MY DAY!<3 Wybuchłam śmiechem jak idiotka przy tym tekście :D
OdpowiedzUsuńCzcionkę nową widzę - zmiany na lepsze! :) Zupełnie inaczej się czyta, błędów też jest mniej. Nie wiem co mnie bardziej intryguje - zachowanie Noel czy Malfoya. Już sobie wyobrażam co się będzie działo jak będą w czwórkę mieszkać na jednej powierzchni. Aczkolwiek może być śmiesznie, bo każde ma kogoś do towarzystwa :D Jeny, nie mogę się doczekać co będzie dalej :)
Pozdrawiam - P. Nieporozumienie! :)
PS. Jeśli wpadłaś do mnie to zostaw po sobie jakiś ślad. U mnie 6 rozdziałów, dzisiaj zapewne siódmy a komentarzy zero. Powoli zaczynam się zastanawiać czy moja wizja ma jakiś sens. Wesprzesz? :) Ściskam :)