Na dwa tygodnie po rozpoczęciu roku w Hogwarcie, Noel miała szczerze dość. I nie chodziło tu bynajmniej o lekcje i nawał prac domowych, a raczej o mieszkanie z pewnym ślizgonem. Nie chodziło tu o Blaise'a, który taktownie schodził jej z drogi i nie zmuszał do częstych rozmów, które faktycznie powinni odbyć. Chodziło o blondwłosego arystokratę, który starał się na każdym kroku uprzykrzyć jej życie. Próbowała go unikać, jednak ciężko było to robić kiedy mieszkali kilka kroków od siebie. Humor poprawiały jej jednak te nieliczne wieczory, które spędzała w towarzystwie trójki gryfonów, znanych jako Złota Trójca. Jako uczniowie ostatniej klasy, mogli pozwolić sobie na sobotnie wypady do Hogsmeade, wioski czarodziejów, w której mieścił się ich ulubiony pub 'Pod Trzema Miotłami'. Wieczorami pili piwo kremowe i razem pomagali sobie w pracach domowych. Ku uciesze dwójki chłopaków, Noel okazała się osobą równie inteligentną co Hermiona, może tylko cichszą i chłodniejszą w obyciu. Nie przeszkadzało im to jednak, zdążyli przyzwyczaić się do tajemniczości ich nowej przyjaciółki, a Harry zaczął darzyć ją szczerą sympatią, kiedy odkrył jej zamiłowanie do Quidditcha. Noel w każdej sytuacji wskazywała trzeźwość umysłu i chociaż troche cicha, zawsze służyła pomocną dłonią. Hermiona po dwóch tygodniach wspólnego mieszkania, czuła się w jej towarzystwie naprawdę swobodnie i mogła nazwać ją swoją dobrą przyjaciółką. Tego ranka, w poniedziałek, jak zwykle Noel już w pełni przygotowana, obudziła Hermionę na godzinę przed śniadaniem.
-Wstawiaj, Miona - potrząsnęła ramieniem kasztanowłosej gryfonki - Snape da nam popalić jeśli spóźnimy się na eliksiry.
Hermiona mruknęła pod nosem coś, co brzmiało jak 'Cholerna podróba nietoperza', a następnie zwlokła się ociężale z łóżka. Noel uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z pokoju, by dać dziewczynie trochę prywatności. Zapukała również w drzwi do pokoju ślizgonów, by obudzić Blaise'a, po czym podeszła do barku na którym, postawiła wcześniej szklankę z sokiem. Usiadła na kanapie ciesząc się piękną pogodą na dworze. Drzwi od jej pokoju uchyliły się i wyszła przez nie ubrana Hermiona, uśmiechnęła się do Noel i poczłapała do łazienki, przecierając oczy. Po chwili, usłyszała za sobą skrzypienie drzwi do pokoju chłopaków, przez które wyszedł zaspany Blaise w samych bokserkach. Za nim szedł blondyn, z miną skazańca, przeklinając cicho. Blaise widząc Gryfonke uśmiechnął się szeroko, a ona odpowiedziała mu tym samym.
-To jak się spało, księżniczko ?
Noel przewróciła oczami, ale uśmiech nie zszedł z jej twarzy.
-Dzięki, Diabełku, całkiem smacznie.
Draco parsknął głośno, na co dziewczyna spiorunowała go wzrokiem,a Blaise popatrzył na niego zaskoczony. Chłopak popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się drwiąco.
-To królowa nocy w ogóle sypia ?
Hermiona weszła do salonu, uważnie obserwując sytuację i posyłając zdezorientowane spojrzenie najpierw Draco, a później Noel. Blaise,czujący się zupełnie nie w temacie, wzruszył ramionami, ale po chwili zorientował się, że Draco może wcale nie kłamać. Od czasu kiedy w nocy obudził go jej krzyk, nie widział jej śpiącej. Zawsze zostawała w salonie kiedy on kładł się spać i zawsze zastawał ją w dormitorium pierwszą, w pełni ubraną, nawet kiedy budził się o piątej rano, by napić się czegokolwiek. Popatrzył na jej bladą twarz, nie widząc na niej śladu zmęczenia. Tylko podkrążone oczy, które próbowała ukryć pod warstwą makijażu, sine przebijały się, tak, że ledwie było je widać. A jednak zobaczył je w porannym świetle i szczerze się zmartwił. Jak długo nie spała?
-O czym ty mówisz Malfoy ? - warknęła pod nosem, ale jej głos zabrzmiał jakoś słabo i cicho, podobnie mówiła przez ostatnie kilka dni, ale Blaise zauważył to dopiero teraz.
Zmarszczył brwi kiedy jego najlepszy przyjaciel uśmiechnął się złośliwie pod nosem, a w jego oczach zatańczyły groźne iskierki, które pojawiały się zawsze kiedy patrzył bezpośrednio na Noel.
-A o tym - zaczął - że kiedy zeszłej soboty wróciłem do dormitorium o czwartej nad ranem, siedziałaś tu w pełni ubrana, a tej nocy, kiedy wstałem przed trzecią czytałaś tu książkę. Poza tym, ogień w kominku daje światło, nikt w nocy go nie gasi, a to znaczy, że ktoś jest w salonie. Kominek nie gaśnie od ponad tygodnia.
Noel zaklęła pod nosem. Mogła nazywać go głupkiem, tępakiem czy idiotą, ale nie mogła odmówić mu spostrzegawczości. Malfoy z jego zwykłym, ironicznym uśmieszkiem na twarzy wszedł do łazienki, zostawiając całą trójkę w niezręcznej ciszy.
-Noel.. - zaczęli równocześnie Blaise i Hermiona, ale zaraz ucichli, jeszcze bardziej skonfundowani niż wsześniej.
Blondynka uśmiechnęła się do nich niewinnie, jakby trochę przepraszająco. Blaise miał ochotę prychnąć pod nosem, ta sytuacja wydawała mu się niedorzeczna. Miała przepraszać za co ? Za to, że nie spała prawie tydzień ? Domyślał się jednak, dlaczego dziewczyna nie sypia prawidłowo, i wcale nie był z tego powodu zadowolony.
-Nie ma się czym martwić - powiedziała łagodnie Noel, a widząc ich pełne powątpiewania miny dodała: - Naprawdę, wszystko jest w porządku.
-Malfoy to dupek - zaczęła Hermiona patrząc na przyjaciółkę, kiedy Blaise zmroził ją wzrokiem - Ale w tym przypadku ma rację. Ty nie sypiasz prawda ?
-Sypiam - Noel zmarszczyła brwi, przenosząc wzrok to z Blaise'a to z Hermiony - Tylko...Nie w nocy. A teraz koniec tematu, porozmawiamy kiedy indziej, musimy iść na śniadanie, bo się spóźnimy.
Nie słuchając protestów Blaise'a, pociągnęła za rękę Hermione, kierując się w stronę wyjścia, ale zanim zrobiła krok, stanęła na palcach i zrobiła coś czego nikt się nie spodziewał - pocałowała Blaise'a w policzek. To był pierwszy taki gest, od początku ich znajomości, dlatego chłopak stał jak porażony. Uśmiechnął się tylko pod nosem, kiedy portret zamknął się za obiema dziewczynami.
***
Wyćwiczona ręka Hermiony wystrzeliła w górę, po raz kolejny w ciągu ostatnich piętnastu minut lekcji. Ona i Noel, siedziały obok siebie na eliksirach, Hermiona zasłuchana w cichy głos Snape'a, miała przygotowaną odpowiedź na każde pytanie, natomiast druga gryfonka była jakby znudzona, wpatrywała się w swoje dłonie położone na otwartej książce.
-Panno Granger? - mruknął Snape, nie sprawiając wrażenia jakby zależało mu na odpowiedzi, a zwłaszcza z ust kasztanowłosej, ale samo to, że tak szybko dopuścił ją do głosu było zadziwiające.
-To fagus aurum, bardzo rzadki gatunek buka, jest niemal bezużyteczny, zawiera tylko drobinki złota, dlatego nazywany jest cennym brązem
Na Snapie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, przechadzał się tylko po klasie zastanawiając się nad czymś.
-To poprawna odpowiedź - mruknął - Ale bezużyteczna, jak sama ta roślina. Nie myślałem tylko o Złocistym Buku, chodziło o coś bardziej...czarnomagicznego. Chyrospyros. Panno Mecris?
Noel nie prędko podniosła głowę, a kiedy już to zrobiła, popatrzyła profesorowi prostu w oczy. Nikt nie myślał o podniesionej ręce Hermiony, cała klasa zwróciła głowy w kierunku blondynki, chcąc usłyszeć jej wypowiedź pierwszy raz od początku roku.
-Chryospyros - zaczęła cicho, nadzwyczaj spokojnie - Z Lilią grecką tworzą nadzwyczaj niebezpieczny eliksir, eliksir śmierci. Chyrospyros nazywany jest Błękitną Śmiercią, z uwagi na niezwykle błękitną barwę pyłku, i jego działanie. - zamilkła marszcząc brwi, jakby się nad czymś uważnie zastanawiała, a potem zaczęła mówić szybciej i głośniej - Ale tylko głupcy o nim tak mówią. Bez Graecus lilium nigdy nikogo nie zabił, nie wyrządził krzywdy, wręcz przeciwnie, to on prowadził wielu zagubionych, kiedy wyruszali w samotne tułaczki, on rozjaśniał umysł rosnąc tylko w kierunku wschodu. Każdy kto go spotkał uchodził z życiem. Nie jest śmiercią, jest czymś zupełnie innym. Jest ratunkem.
Snape, mimo, że zupełnie zaskoczony nie dał tego po sobie poznać, wpatrywał się tylko uważnie w dziewczynę, jakby czekając na dalszą wypowiedź, ale Noel wyraźnie dała do zrozumienia, że już skończyła mówić. Ale mężczyzna wiedział, że to jeszcze nie koniec.
-Nie chodzi tylko o Eliksir Śmierci prawda, panno Mecris? Wie pani dlaczego jeszcze ci głupcy nazywają Chyrospyrosa, Błękitną Śmiercią? - powiedział to jeszcze ciszej niż zwykle.
Noel drgnęła, czując jakby Snape rzucał jej wyzwanie, ale nie chciała sprawiać żadnych problemów, więc postanowiła odpowiedzieć. Zastanowiła się nad tym co powinna powiedzieć, a co jest zbędne. Uporządkowała wszystko w głowie i zaczęła równie cicho:
-To różdżki. Od kilkuset lat zakazane jest ich produkowanie..Mówiono, że przynoszą pecha potężnym ludziom. Każdy kto władał taką różdżką, był na swój sposób potężny, ale też umierał tragicznie. Tymi różdżkami tworzono wielkie rzeczy...Ale przyciągały ludzi łaknących władzy. Ich właściciele parzyli się zawsze na swojej chciwości, zaczęto zapominać, że to różdżka wybiera czarodzieja, a nie czarodziej różdżkę. To właśnie Chyrospyros był oskarżany, on miał przynosić śmierć. To ludzie stworzyli mu taki wizerunek. Nigdy nie był śmiercią, profesorze. Ludzie zawsze byli głupcami.
***
-To było coś - mruknął Harry, patrząc na Noel wielkimi oczami kiedy wychodzili z lochów - Nikt NIGDY nie powiedział czegoś takiego, Snape'owi prosto w oczy.
-Taaa...Zagalopowałam się - jęknęła Noel, przypominając sobie sytuacje sprzed kilku chwil. Zmierzali na Hogwardzkie błonia, zamierzając cieszyć się słoneczną pogodą, przed następną lekcją, która rozpoczynała się za pół godziny. Noel schowała twarz w dłoniach. No i masz Ci los - pomyślała - To rozumiesz przez 'Nie wychylaj się tylko, głupia dziewczyno!' ? Za dużo powiedziała. Znała przecież na pamięć książkową wersję, nie mogła więc zrozumieć dlaczego powiedziała coś tak..od siebie. Usłyszała jak Ron cicho mruczy coś pod nosem, a potem ktoś odsunął jej ręce od twarzy. Spodziewała się zobaczyć Hermionę, ale ręce tego kogoś były zbyt duże, jej umysł zarejestrował to od razu. Potem musiała podnieść głowę do góry, by dopiero wtedy móc zobaczyć ciemne tęczówki Blaise'a , w których czaiła się duma.
-Niezłe, Mecris - uśmiechnął się do niej szeroko,a ona poczuła jak połowa jej trosk odlatuje i próbuje się trzymać od niej z dala. Tak już było z Blaisem. Koił jej nerwy, przyrzekła sobie, że teraz nie będzie starała się już trzymać od niego z dala. Postanowiła mu zaufać ciesząc się z małych gestów, takich jak ten z rana czy ten teraz. Kiedy mimo wszystko potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy.
***
-Dumbledore, twoje zaufanie do ludzi jest godne podziwu. Ale jesteś naiwny.
-Tobie zaufałem Severusie - odpowiedział z portretu staruszek, oparty czołem na swoich złączonych dłoniach - Noel Mecris jest tu niczemu niewinna, każdy ma prawo do posiadania wiedzy. Ty powinieneś o tym wiedzieć najlepiej.
-Jeżeli mogę profesorze - wtrąciła stanowczo Minerwa McGonagall - Ta dziewczyna nigdy nie zgłasza się pierwsza na lekcjach, ale zawsze wszystko wychodzi jej od razu, jakby już to kiedyś robiła. Nawet zaklęcia z którymi najbardziej wytrawni czarodzieje mają problem..Nigdy nie ma z tym kłopotów.
-Po co, tak młodej dziewczynie potrzebna jest wiedza o chyrosperosie ? To ponad program, nikt o tym nie uczy, nawet w Durmstrangu. Na co jej wiedza o eliksirze śmierci ? - powiedział Severus Snape.
Dumbledore wplótł palce w swoją długą, siwą brodę, gładząc ją jakby się nad czymś zastanawiał. W gabinecie dyrektora panowała teraz cisza, wszyscy troje zajęci rozmyślaniami, siedzieli spokojnie, czekając na następne słowa, które tu padną. Zbliżał się już wieczór, było już dawno po zajęciach, a kolacja skończyła się chwilę wcześniej. Severus Snape postanowił powiadomić Dumbledore'a o tym, co stało się na lekcji. Cała sprawa, ze względu na okoliczności, wydała mu się nieco podejrzana, ale wbrew pozorom, nie przyszedł tu rozmawiać o sytuacji, a właśnie o okolicznościach.
-Dumbledore..Znasz jej ojca, Novelius Mecris nigdy nie wypowiedział się, po czyjej stronie jest..
-A ty Severusie znasz jej matkę, równie dobrze co ojca, wiesz, że Rhapsoddia Mecris nigdy nie pozwoliłaby na to by jej córka, miała zachwiane poczucie dobra. O to pierwsze by zadbała, gwarantuję Ci, że jej córka potrafi odróżniać to co słuszne od tego co złe.
Na chwile zapadła znów cisza, przerywana tylko smętnymi pomrukiwaniami pozostałych dyrektorów Hogwartu.
-To prawda - powiedziała profesor McGonagall, zwracając się do Snape'a - Dodi zawsze była dobrą dziewczyną, nie wierzę, że nie przekazałaby jej wartości i priorytetów tej dziewczynie.
Snape zamyślił się. Nie był głupcem, żadna
z dziewczyn w jej wieku, nigdy nie interesowałaby się czymś takim jak eliksir śmierci, żadna z dziewczyn w jej wieku nie miałaby na ten temat wyrobionego zdania. Faktem było, że jej matka zawsze była po tej słusznej stronie, ale jej ojciec nigdy się nie opowiedział, nikt nie wiedział po czyjej stronie jest. Nie posłał swojej córki do szkoły, podobno sam uczył ją w domu, nikt nie wiedział jednak czego jej uczył. No i dlaczego akurat w tym roku ta dziewczyna zdecydowała się pójść do Hogwartu ? Tyle pytań, tyle pytań...
-Dobrze Severusie - powiedział Dumbledore - Jeżeli tak bardzo Ci na tym zależy, miej oko na tę dziewczynę. To faktycznie..niecodzienne, ten eliksir..Tak, miej na nią oko. Mów mi o wszystkim, ale wątpię by cokolwiek rzuciło Ci się w oczy. Minerwo?
-To cicha i spokojna dziewczyna, Albusie. Ufam jej i ufam ocenie sytuacji Hermiony Granger, a ona cóż, zaprzyjaźniła się z nią. Ale dobrze, będę ją obserwować, nie sądzę jednak bym miała powody.
Dumbledore uśmiechnął się.
Mówiłam, że dodam :D
Męczyłam się nad nim okropnie, ale na szczęście z pomocą przyszła mi twórczość Taylor Davis i BOOM. Udało się. Cóż, byłam przekonana, że rozdział pojawi się jutro, ale coś mnie wzięło i jednak wyrobiłam się. Jestem z tego zadowolona, nie ukrywam. Cóż rozdział nie jest najgorszy, ale na mój gust trochę za dużo dialogów, w następnych rozdziałach postaram się nie przesadzać.
Martwi mnie jednak liczba komentarzy. Staram się pisać jak najlepiej, udostępniam bloga, zostawiam linki w komentarzach, mimo to komentarzy jest mało, w porównaniu do liczby wejść na bloga.
Naprawdę, chciałabym wiedzieć czy ktoś to czyta.
Następnego rozdziału na 100% nie będzie w przyszłym tygodniu, wyjeżdżam nad morze, nie będę miała nawet jak pisać, ale może do przyszłego poniedziałku już coś dodam. Znaczy chciałabym, ale nie obiecuję.
To jak zawsze, liczę na komentarze :)
NikaPlease
czwartek, 6 sierpnia 2015
sobota, 1 sierpnia 2015
Sowa
Tak, tak wiem. Nikola i jej obietnice co ?
Piszę rozdział, staram się naprawdę, ale czas mi nie sprzyja. Powód ? 2 pieprzone tygodnie za granicą, zero neta i laptopa, ale dobra wiadomość jest taka, ze kupiłam zeszyt, uporządkowałam w nim swoje myśli dotyczące bloga i zrobiłam rozpiskę planowanych wątków, jest dużo o postaciach, także nie będę się gubić.
Co dalej..Ah tak, rozdział. Uwaga! Uroczyście przysięgam, że dodam to do końca tego tygodnia.
A jak się nie uda, to niech mnie sklątki tylnowybuchowe pogryzą, albo gorzej.
Nie jestem pewna czy mam na niego pomysł. Możliwe, ze będzie tylko rozdziałem 'przejściowym'.
Nie chciałabym tego, naprawdę. Pojęcia nie mam jak to skończę, ledwo widzę na oczy ze zmęczenia. Moja ilość snu w ciągu ostatnich 5-6 dni to uwaga.... 14 godzin.
Wczoraj zamiast spać, oglądałam oczywiście HP do 11, podczas kiedy wstać musiałam już o 7. Brawo.
Cóż, do zobaczenia jak najszybciej mam nadzieję.
Oczywiście liczę na komentarze :)
NikaPlease
Piszę rozdział, staram się naprawdę, ale czas mi nie sprzyja. Powód ? 2 pieprzone tygodnie za granicą, zero neta i laptopa, ale dobra wiadomość jest taka, ze kupiłam zeszyt, uporządkowałam w nim swoje myśli dotyczące bloga i zrobiłam rozpiskę planowanych wątków, jest dużo o postaciach, także nie będę się gubić.
Co dalej..Ah tak, rozdział. Uwaga! Uroczyście przysięgam, że dodam to do końca tego tygodnia.
A jak się nie uda, to niech mnie sklątki tylnowybuchowe pogryzą, albo gorzej.
Nie jestem pewna czy mam na niego pomysł. Możliwe, ze będzie tylko rozdziałem 'przejściowym'.
Nie chciałabym tego, naprawdę. Pojęcia nie mam jak to skończę, ledwo widzę na oczy ze zmęczenia. Moja ilość snu w ciągu ostatnich 5-6 dni to uwaga.... 14 godzin.
Wczoraj zamiast spać, oglądałam oczywiście HP do 11, podczas kiedy wstać musiałam już o 7. Brawo.
Cóż, do zobaczenia jak najszybciej mam nadzieję.
Oczywiście liczę na komentarze :)
NikaPlease
Ach, Czaro Ognia /*
piątek, 26 czerwca 2015
Chapter 6
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony. ~ J.K Rowling 'Harry Potter i Insygnia Śmierci'
Stała w znajomym jej pomieszczeniu i oddychała płytko wiedząc co ją zaraz czeka. Czuła zapach iglastych drzew które otaczały jej dom. Dudnienie serca w rytm wskazówek zegara. Tik-tak, tik-tak. Ściany wydawały się ociekać szkarłatem. Pomyślała przez chwilę ,że to krew. Czuła się mała jak nigdy. Zapomniała jak przerażające jest to miejsce.
-Inirze...
Usłyszała głos bardziej delikatny niż jedwab. Zawsze zdołał ukoić jej myśli. Nie słyszała go wiele miesięcy i Bóg jej świadkiem ,że nie było nigdy dźwięku za którym tęskniłaby bardziej. Zdała sobie sprawę ,że ktos trzyma ją mocno za rękę i tuli do siebie. Postać drżała ,ale nie z zimna. Jej dotyk jakby rozpływał się falami po skórze Noel. Mężczyzna którego zauważyła dopiero teraz opierał się na rękach ja czymś co wyglądało na stół. Westchnął.
-To nieuniknione.
Kobieta mocniej przytuliła Noel. Drżała bardziej niż chwilę temu.
-Jest jeszcze taka mała...
Pojedyncza łza spłynęła po bladej, delikatnej ,ale chłodnej twarzy. Podeszła bliżej mężczyzny i położyła mu dłoń na ramieniu. Poruszała się ze średniowieczną gracją i wyglądało to jakby płynęła w powietrzu. Mężczyzna odwrócił się i dopiero teraz można było zauważyć jego twarz zdeformowaną bliznami. Dziewczynka mocniej wtuliła się w kobietę.
-Podejdź dziecko.
Dalej nie zdołała przypomnieć sobie szczegółów. Pamiętała ból na nadgarstku i krew na swojej granatowej sukience. Pomieszczenie zaczęło się rozmywać i widziała je teraz jakby przez mgłę. Wszystko działo się szybko. Zobaczyła ogień, znów poczuła ból i zaczęła panicznie krzyczeć. Łzy wylewały jej się spod powiek zanim zdążyła nad nimi zapanować.
-Noel!
Bolało bardziej niż wcześniej.
-Noel, proszę!
Ogień trawił jej skórę na nadgarstku. Jej ciało wykrzywiało się pod wpływem bólu. Krzyczała ,żeby przestał ,ale wciąż czuła ból.
-Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Ból ustał. Wpatrywała się w sufit. Była w swoim pokoju w dormitorium. Ktoś mocno trzymał ją za nadgarstki. Czuła ,że znajduje się w dziwnej pozycji. Głowa znajdywała się na poduszce ,ale jej kręgosłup był uniesiony do góry. Opadła na łóżko trzęsąc się i szlochając ,a łzy wciąż gęsto spływały po jej policzkach.
-Noel więcej mi tego nie rób...
Podniosła się gwałtownie kiedy usłyszała głos Hermiony. Popatrzyła w jej zmartwione i załzawione oczy wciąż drżąc. Sama nie wiedziała kiedy rzuciła się w ramiona dziewczyny i wypłakiwała się trzymając materiał jej piżamy. Hermiona objęła ją i głaskała po plecach.
-Cii..To sen. To tylko sen.
Dopiero gdy przestała się trząść zauważyła ,ze nie są same w pokoju. Obok łóżka stał Zabini ze zmartwioną i poważną miną. Kiedy dziewczyna popatrzyła się mu w oczy uśmiechnął sie pokrzepująco. Był tam jednak ktoś jeszcze. Draco stał oparty o framugę drzwi z ramionami złożonymi na piersiach. Nie uśmiechał się kpiąco tak jak zazwyczaj. Popatrzył się na Noel bez żadnych emocji po czym odwrócił się i odszedł. Po chwili wyszedł też Blaise i dziewczyny zostały same. Noel nie miała ochoty na rozmowę. Wciąż przed oczami miała ciemny pokój i zabliźnioną twarz mężczyzny. Puściła Hermionę i uśmiechnęła się do niej.
-Musisz iść spać.
Hermiona ziewnęła przeciągle jakby dotarł do niej sens słów dziewczyny. Odwzajemniła uśmiech i wstała rozciągając ramiona.
-Dobranoc, Miona.
-Dobranoc Noel.
Kiedy Hermiona położyła się do łóżka druga dziewczyna obróciła się w stronę okna i zaczęła rozmyślać. Leżała tak pół godziny kiedy usłyszała cichy i zaspany głos Hermiony.
-Noel ? Kim jest Inir ?
Nie odpowiedziała.
*
Nie miała pojęcia dlaczego tak długo nie przychodzi sen. Leżała kolejną godzinę w łóżku wypłakując ostatnie wody z organizmu. Ten głos..Tak bardzo chciała go usłyszeć. Tak bardzo za nim tęskniła. Tej nocy ból w nadgarstku był tak silny jak w noc kiedy poczuła go pierwszy raz. Nie mogła zapanować nad szlochem który wydobywał się z jej gardła. Płakała w poduszkę czując się jakby umierała. Potrzebowała teraz ukojenia. Tutaj miało być inaczej. Od płaczu zaczęła ją boleć głowa i było jej po prostu słabo. Poczuła ręce gładzące jej ramiona i włosy. Ktoś położył się obok niej i przytulił ją do serca próbując dać jej poczucie bezpieczeństwa. Dopiero gdy odpływała w krainę morfeusze (chcąc-nie-chcąc wciąż płacząc) zdała sobie sprawę ,że to nie Hermiona. To był Diabeł.
*
Nazajutrz nikt nie wspominał o zajściu w nocy. Nikt nie chciał nic mówić. Noel nie potrafiła spojrzeć Zabini'emu w oczy po tym co zrobił. Potrafił uspokoić jej myśli. Czasami wydawało jej się to niemożliwe. Stała podtrzymując dłonie na umywalce i patrzyła się w lustro. Czuła pustkę patrząc w odbicie. Wyrzucała sobie to ,że pokazała swoje największe słabości. Już wiedzieli ,że nie jest tak silna na jaką się kreuje.
Patrzyła w lustro z obrzydzeniem na twarzy.
Patrzyła w lustro czując odrazę.
Patrzyła w lustro nie widząc w nim nikogo ważnego.
Patrzyła w lustro czując ból w nadgarstku.
Odsłoniła długi rękaw szaty. To dalej tam było. Od siedmiu lat czuła tego obecność. Miała ochotę znów krzyczeć. Ta blizna miała dowodzić jej wartości i chronić ją. Jednocześnie była dumna z tego ,że ją posiada ,ale nie było rzeczy której wstydziłaby się bardziej. Blizna w kształcie gotyckiej litery 'F' była jej największą hańbą. Napiętnowała jej dzieciństwo. W pewnym momencie coś zrozumiała. Wytarła szybko słone krople spływające po twarzy i wybiegła z łazienki. Znalazła w pokoju kawałek pergaminu i zaczęła pisać. Po pięciu minutach tekst był gotowy i zwinęła papier wiążąc go wstążką. Wyciągnęła z klatki sowę ,która wyprostowała się dumnie i zahukała dostojnie. Noel przywiązała list do jej nóżki i otworzyła okno. Sowa wciąż siedziała nieruchomo na jej przedramieniu wpatrując się z utęsknieniem w majestatyczny krajobraz zakazanego lasu.
-Leć Driado. Do domu. Daj jej to.
Sowa spojrzała na swoją właścicielkę po czym nie wiadomo kiedy wyleciała przez okno. Po chwili nie było jej już widać ,a dziewczyna stała dalej w oknie nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Że też nie pomyślała o tym wcześniej! A jeżeli się spóźniła i już nic nie da się zrobić? Jej podejrzenia nie mijały się z prawdą. Miało stać się cos na co nie była przygotowana.
*
W chwili gdy Draco usłyszał głośne krzyki Gryfonki czuł się jakby dostał młotkiem w głowę. Pierwsze o czym pomyślał to ,to ,że ktoś włamał się do ich dormitorium i coś robi obu dziewczyną. Wybiegł z pokoju i wpadł do salonu ,ale nikogo w nim nie zastał. Głośny szloch dziewczyny znów rozniósł się po pomieszczeniu i teraz przez drzwi do salonu wpadł Diabeł. Popatrzył się na smoka niezrozumiale i stanął naprzeciw niego.
-Myślałem ,że chcesz ją zabić.
Smok uśmiechnął się na te słowa. Nie wpadł na to. Miał już odpowiedzieć ,że to dobry pomysł ,ale Noel znów zaczęła krzyczeć i tym razem obaj ruszyli do pokoju dziewczyn.
-Noel, proszę!
To co tam zastali przeszło ich największe oczekiwania. Hermiona próbowała utrzymać nadgarstki wijącej się w jakby największych męczarniach blondynki. Łzy płynęły po jej policzkach i wciąż krzyczała.
-Nie rób tego! Błagam! Nie! NIEE!
Zrozpaczona Hermiona nieudolnie próbowała ją obudzić ,ale ta nie dawała jej na to największych szans.
- Zostaw! Proszę! Inir..NIE!
Miotała się po łóżku wykrzywiając ciało w łuk jakby miało jej to pomóc znieść ból. Blaise znieruchomiał i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Pomóżcie mi ją utrzymać!
Draco sam nie wiedział kiedy jego stopy ruszyły w stronę łóżka dziewczyny. Złapał jej lewy nadgarstek czując pod palcami jakąś wypukłość. Po drugiej stronie łóżka Blaise już trzymał dłoń dziewczyny. Hermiona poklepała Noel po policzku ,ale to nic nie dało więc potrząsnęła nią lekko.
- Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Jej ciało nagle przestało się miotać. Draco i Blaise puścili jej nadgarstki ,a Hermiona nachyliła się nad jej twarzą odganiając włosy z oczu. Dziewczyna upadła na łóżko nie krzycząc już. Wciąż drżała i płakała. Draco odsunął się od łóżka i oparł o drzwi. Patrzył jak ta żałosna dziewczyna rzuca się na Granger szukając wsparcia. Słaba. On nigdy nie potrzebował wsparcia i nigdy go nie otrzymał. Kiedy dziewczyna popatrzyła na niego zrobiło mu się nieprzyjemnie dziwnie. Jej zaszklone oczy wierciły dziurę w głowie, jakby szukała tam czegoś, zupełnie nieprawdopodobnego. Nie dostrzegła tego. Nie mogła tego dostrzec. A jednak było coś takiego, coś czego sam po sobie by się nie spodziewał, wiedza, którą zupełnie nieoczekiwanie trafiła w jego dłonie.Inir. Znał to imię. Nie wiedział tylko skąd.
NIEEEMOŻLIWE
DODAŁAM ROZDZIAŁ
Cóż, po wielu miesiącach, ale ważne, że jest.
Następny powinien pojawić się w ciągu najbliższego tygodnia, góra dwóch.
Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. Laptop naprawiony, powróciła chęć do pisania, nie zamierzam robić już jakichś dłuższych przerw, a to jest też i dla mnie dobra wiadomość.
Jeżeli są jakieś pytania - komentarze :)
NikaPlease
Stała w znajomym jej pomieszczeniu i oddychała płytko wiedząc co ją zaraz czeka. Czuła zapach iglastych drzew które otaczały jej dom. Dudnienie serca w rytm wskazówek zegara. Tik-tak, tik-tak. Ściany wydawały się ociekać szkarłatem. Pomyślała przez chwilę ,że to krew. Czuła się mała jak nigdy. Zapomniała jak przerażające jest to miejsce.
-Inirze...
Usłyszała głos bardziej delikatny niż jedwab. Zawsze zdołał ukoić jej myśli. Nie słyszała go wiele miesięcy i Bóg jej świadkiem ,że nie było nigdy dźwięku za którym tęskniłaby bardziej. Zdała sobie sprawę ,że ktos trzyma ją mocno za rękę i tuli do siebie. Postać drżała ,ale nie z zimna. Jej dotyk jakby rozpływał się falami po skórze Noel. Mężczyzna którego zauważyła dopiero teraz opierał się na rękach ja czymś co wyglądało na stół. Westchnął.
-To nieuniknione.
Kobieta mocniej przytuliła Noel. Drżała bardziej niż chwilę temu.
-Jest jeszcze taka mała...
Pojedyncza łza spłynęła po bladej, delikatnej ,ale chłodnej twarzy. Podeszła bliżej mężczyzny i położyła mu dłoń na ramieniu. Poruszała się ze średniowieczną gracją i wyglądało to jakby płynęła w powietrzu. Mężczyzna odwrócił się i dopiero teraz można było zauważyć jego twarz zdeformowaną bliznami. Dziewczynka mocniej wtuliła się w kobietę.
-Podejdź dziecko.
Dalej nie zdołała przypomnieć sobie szczegółów. Pamiętała ból na nadgarstku i krew na swojej granatowej sukience. Pomieszczenie zaczęło się rozmywać i widziała je teraz jakby przez mgłę. Wszystko działo się szybko. Zobaczyła ogień, znów poczuła ból i zaczęła panicznie krzyczeć. Łzy wylewały jej się spod powiek zanim zdążyła nad nimi zapanować.
-Noel!
Bolało bardziej niż wcześniej.
-Noel, proszę!
Ogień trawił jej skórę na nadgarstku. Jej ciało wykrzywiało się pod wpływem bólu. Krzyczała ,żeby przestał ,ale wciąż czuła ból.
-Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Ból ustał. Wpatrywała się w sufit. Była w swoim pokoju w dormitorium. Ktoś mocno trzymał ją za nadgarstki. Czuła ,że znajduje się w dziwnej pozycji. Głowa znajdywała się na poduszce ,ale jej kręgosłup był uniesiony do góry. Opadła na łóżko trzęsąc się i szlochając ,a łzy wciąż gęsto spływały po jej policzkach.
-Noel więcej mi tego nie rób...
Podniosła się gwałtownie kiedy usłyszała głos Hermiony. Popatrzyła w jej zmartwione i załzawione oczy wciąż drżąc. Sama nie wiedziała kiedy rzuciła się w ramiona dziewczyny i wypłakiwała się trzymając materiał jej piżamy. Hermiona objęła ją i głaskała po plecach.
-Cii..To sen. To tylko sen.
Dopiero gdy przestała się trząść zauważyła ,ze nie są same w pokoju. Obok łóżka stał Zabini ze zmartwioną i poważną miną. Kiedy dziewczyna popatrzyła się mu w oczy uśmiechnął sie pokrzepująco. Był tam jednak ktoś jeszcze. Draco stał oparty o framugę drzwi z ramionami złożonymi na piersiach. Nie uśmiechał się kpiąco tak jak zazwyczaj. Popatrzył się na Noel bez żadnych emocji po czym odwrócił się i odszedł. Po chwili wyszedł też Blaise i dziewczyny zostały same. Noel nie miała ochoty na rozmowę. Wciąż przed oczami miała ciemny pokój i zabliźnioną twarz mężczyzny. Puściła Hermionę i uśmiechnęła się do niej.
-Musisz iść spać.
Hermiona ziewnęła przeciągle jakby dotarł do niej sens słów dziewczyny. Odwzajemniła uśmiech i wstała rozciągając ramiona.
-Dobranoc, Miona.
-Dobranoc Noel.
Kiedy Hermiona położyła się do łóżka druga dziewczyna obróciła się w stronę okna i zaczęła rozmyślać. Leżała tak pół godziny kiedy usłyszała cichy i zaspany głos Hermiony.
-Noel ? Kim jest Inir ?
Nie odpowiedziała.
*
Nie miała pojęcia dlaczego tak długo nie przychodzi sen. Leżała kolejną godzinę w łóżku wypłakując ostatnie wody z organizmu. Ten głos..Tak bardzo chciała go usłyszeć. Tak bardzo za nim tęskniła. Tej nocy ból w nadgarstku był tak silny jak w noc kiedy poczuła go pierwszy raz. Nie mogła zapanować nad szlochem który wydobywał się z jej gardła. Płakała w poduszkę czując się jakby umierała. Potrzebowała teraz ukojenia. Tutaj miało być inaczej. Od płaczu zaczęła ją boleć głowa i było jej po prostu słabo. Poczuła ręce gładzące jej ramiona i włosy. Ktoś położył się obok niej i przytulił ją do serca próbując dać jej poczucie bezpieczeństwa. Dopiero gdy odpływała w krainę morfeusze (chcąc-nie-chcąc wciąż płacząc) zdała sobie sprawę ,że to nie Hermiona. To był Diabeł.
*
Nazajutrz nikt nie wspominał o zajściu w nocy. Nikt nie chciał nic mówić. Noel nie potrafiła spojrzeć Zabini'emu w oczy po tym co zrobił. Potrafił uspokoić jej myśli. Czasami wydawało jej się to niemożliwe. Stała podtrzymując dłonie na umywalce i patrzyła się w lustro. Czuła pustkę patrząc w odbicie. Wyrzucała sobie to ,że pokazała swoje największe słabości. Już wiedzieli ,że nie jest tak silna na jaką się kreuje.
Patrzyła w lustro z obrzydzeniem na twarzy.
Patrzyła w lustro czując odrazę.
Patrzyła w lustro nie widząc w nim nikogo ważnego.
Patrzyła w lustro czując ból w nadgarstku.
Odsłoniła długi rękaw szaty. To dalej tam było. Od siedmiu lat czuła tego obecność. Miała ochotę znów krzyczeć. Ta blizna miała dowodzić jej wartości i chronić ją. Jednocześnie była dumna z tego ,że ją posiada ,ale nie było rzeczy której wstydziłaby się bardziej. Blizna w kształcie gotyckiej litery 'F' była jej największą hańbą. Napiętnowała jej dzieciństwo. W pewnym momencie coś zrozumiała. Wytarła szybko słone krople spływające po twarzy i wybiegła z łazienki. Znalazła w pokoju kawałek pergaminu i zaczęła pisać. Po pięciu minutach tekst był gotowy i zwinęła papier wiążąc go wstążką. Wyciągnęła z klatki sowę ,która wyprostowała się dumnie i zahukała dostojnie. Noel przywiązała list do jej nóżki i otworzyła okno. Sowa wciąż siedziała nieruchomo na jej przedramieniu wpatrując się z utęsknieniem w majestatyczny krajobraz zakazanego lasu.
-Leć Driado. Do domu. Daj jej to.
Sowa spojrzała na swoją właścicielkę po czym nie wiadomo kiedy wyleciała przez okno. Po chwili nie było jej już widać ,a dziewczyna stała dalej w oknie nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Że też nie pomyślała o tym wcześniej! A jeżeli się spóźniła i już nic nie da się zrobić? Jej podejrzenia nie mijały się z prawdą. Miało stać się cos na co nie była przygotowana.
*
W chwili gdy Draco usłyszał głośne krzyki Gryfonki czuł się jakby dostał młotkiem w głowę. Pierwsze o czym pomyślał to ,to ,że ktoś włamał się do ich dormitorium i coś robi obu dziewczyną. Wybiegł z pokoju i wpadł do salonu ,ale nikogo w nim nie zastał. Głośny szloch dziewczyny znów rozniósł się po pomieszczeniu i teraz przez drzwi do salonu wpadł Diabeł. Popatrzył się na smoka niezrozumiale i stanął naprzeciw niego.
-Myślałem ,że chcesz ją zabić.
Smok uśmiechnął się na te słowa. Nie wpadł na to. Miał już odpowiedzieć ,że to dobry pomysł ,ale Noel znów zaczęła krzyczeć i tym razem obaj ruszyli do pokoju dziewczyn.
-Noel, proszę!
To co tam zastali przeszło ich największe oczekiwania. Hermiona próbowała utrzymać nadgarstki wijącej się w jakby największych męczarniach blondynki. Łzy płynęły po jej policzkach i wciąż krzyczała.
-Nie rób tego! Błagam! Nie! NIEE!
Zrozpaczona Hermiona nieudolnie próbowała ją obudzić ,ale ta nie dawała jej na to największych szans.
- Zostaw! Proszę! Inir..NIE!
Miotała się po łóżku wykrzywiając ciało w łuk jakby miało jej to pomóc znieść ból. Blaise znieruchomiał i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Pomóżcie mi ją utrzymać!
Draco sam nie wiedział kiedy jego stopy ruszyły w stronę łóżka dziewczyny. Złapał jej lewy nadgarstek czując pod palcami jakąś wypukłość. Po drugiej stronie łóżka Blaise już trzymał dłoń dziewczyny. Hermiona poklepała Noel po policzku ,ale to nic nie dało więc potrząsnęła nią lekko.
- Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Jej ciało nagle przestało się miotać. Draco i Blaise puścili jej nadgarstki ,a Hermiona nachyliła się nad jej twarzą odganiając włosy z oczu. Dziewczyna upadła na łóżko nie krzycząc już. Wciąż drżała i płakała. Draco odsunął się od łóżka i oparł o drzwi. Patrzył jak ta żałosna dziewczyna rzuca się na Granger szukając wsparcia. Słaba. On nigdy nie potrzebował wsparcia i nigdy go nie otrzymał. Kiedy dziewczyna popatrzyła na niego zrobiło mu się nieprzyjemnie dziwnie. Jej zaszklone oczy wierciły dziurę w głowie, jakby szukała tam czegoś, zupełnie nieprawdopodobnego. Nie dostrzegła tego. Nie mogła tego dostrzec. A jednak było coś takiego, coś czego sam po sobie by się nie spodziewał, wiedza, którą zupełnie nieoczekiwanie trafiła w jego dłonie.Inir. Znał to imię. Nie wiedział tylko skąd.
NIEEEMOŻLIWE
DODAŁAM ROZDZIAŁ
Cóż, po wielu miesiącach, ale ważne, że jest.
Następny powinien pojawić się w ciągu najbliższego tygodnia, góra dwóch.
Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. Laptop naprawiony, powróciła chęć do pisania, nie zamierzam robić już jakichś dłuższych przerw, a to jest też i dla mnie dobra wiadomość.
Jeżeli są jakieś pytania - komentarze :)
NikaPlease
czwartek, 1 stycznia 2015
Blog zostaje zawieszony
Ciężko mi to mówić ,ale blog zostaje zawieszony do odwołania. Powodów mojej decyzji jest kilka:
1. Na telefonie pisze się bardzo nie wygodnie i powoli, a ja nie należę do osób cierpliwych.
2. Na laptopie, który jest obecnie zepsuty miałam 3/4 rozdziału ,a kiedy go straciłam byłam bardzo zdemotywowana.
3. Na telefonie miałam kawałek rozdziału 6 i około 10 stron rozdziału 7 ,ale..usunęły się.
4. Wiem co ma być w danym rozdziale ,ale brakuje mi weny i motywacji do pisania.
5. Chyba nie ma na tym blogu czytelników.
Im więcej komentarzy pod tym postem tym bardziej będzie mi zależeć na napisaniu rozdziału. Dlatego proszę: Niech każdy kto to czyta zostawi tu coś po sobie, chociażby uśmieszek.
Wasza
NikaPlease
1. Na telefonie pisze się bardzo nie wygodnie i powoli, a ja nie należę do osób cierpliwych.
2. Na laptopie, który jest obecnie zepsuty miałam 3/4 rozdziału ,a kiedy go straciłam byłam bardzo zdemotywowana.
3. Na telefonie miałam kawałek rozdziału 6 i około 10 stron rozdziału 7 ,ale..usunęły się.
4. Wiem co ma być w danym rozdziale ,ale brakuje mi weny i motywacji do pisania.
5. Chyba nie ma na tym blogu czytelników.
Im więcej komentarzy pod tym postem tym bardziej będzie mi zależeć na napisaniu rozdziału. Dlatego proszę: Niech każdy kto to czyta zostawi tu coś po sobie, chociażby uśmieszek.
Wasza
NikaPlease
Subskrybuj:
Posty (Atom)