piątek, 26 czerwca 2015

Chapter 6

Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony. ~ J.K Rowling 'Harry Potter i Insygnia Śmierci'



Stała w znajomym jej pomieszczeniu i oddychała płytko wiedząc co ją zaraz czeka. Czuła zapach iglastych drzew które otaczały jej dom. Dudnienie serca w rytm wskazówek zegara. Tik-tak, tik-tak. Ściany wydawały się ociekać szkarłatem. Pomyślała przez chwilę ,że to krew. Czuła się mała jak nigdy. Zapomniała jak przerażające jest to miejsce.
-Inirze...
Usłyszała głos bardziej delikatny niż jedwab. Zawsze zdołał ukoić jej myśli. Nie słyszała go wiele miesięcy i Bóg jej świadkiem ,że nie było nigdy dźwięku za którym tęskniłaby bardziej. Zdała sobie sprawę ,że ktos trzyma ją mocno za rękę i tuli do siebie. Postać drżała ,ale nie z zimna. Jej dotyk jakby rozpływał się falami po skórze Noel. Mężczyzna którego zauważyła dopiero teraz opierał się na rękach ja czymś co wyglądało na stół. Westchnął.
-To nieuniknione.
Kobieta mocniej przytuliła Noel. Drżała bardziej niż chwilę temu.
-Jest jeszcze taka mała...
Pojedyncza łza spłynęła po bladej, delikatnej ,ale chłodnej twarzy. Podeszła bliżej mężczyzny i położyła mu dłoń na ramieniu. Poruszała się ze średniowieczną gracją i wyglądało to jakby płynęła w powietrzu. Mężczyzna odwrócił się i dopiero teraz można było zauważyć jego twarz zdeformowaną bliznami. Dziewczynka mocniej wtuliła się w kobietę.
-Podejdź dziecko.
Dalej nie zdołała przypomnieć sobie szczegółów. Pamiętała ból na nadgarstku i krew na swojej granatowej sukience. Pomieszczenie zaczęło się rozmywać i widziała je teraz jakby przez mgłę. Wszystko działo się szybko. Zobaczyła ogień, znów poczuła ból i zaczęła panicznie krzyczeć. Łzy wylewały jej się spod powiek zanim zdążyła nad nimi zapanować.
-Noel!
Bolało bardziej niż wcześniej.
-Noel, proszę!
Ogień trawił jej skórę na nadgarstku. Jej ciało wykrzywiało się pod wpływem bólu. Krzyczała ,żeby przestał ,ale wciąż czuła ból.
-Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Ból ustał. Wpatrywała się w sufit. Była w swoim pokoju w dormitorium. Ktoś mocno trzymał ją za nadgarstki. Czuła ,że znajduje się w dziwnej pozycji. Głowa znajdywała się na poduszce ,ale jej kręgosłup był uniesiony do góry. Opadła na łóżko trzęsąc się i szlochając ,a łzy wciąż gęsto spływały po jej policzkach.
-Noel więcej mi tego nie rób...
Podniosła się gwałtownie kiedy usłyszała głos Hermiony. Popatrzyła w jej zmartwione i załzawione oczy wciąż drżąc. Sama nie wiedziała kiedy rzuciła się w ramiona dziewczyny i wypłakiwała się trzymając materiał jej piżamy. Hermiona objęła ją i głaskała po plecach.
-Cii..To sen. To tylko sen.
Dopiero gdy przestała się trząść zauważyła ,ze nie są same w pokoju. Obok łóżka stał Zabini ze zmartwioną i poważną miną. Kiedy dziewczyna popatrzyła się mu w oczy uśmiechnął sie pokrzepująco. Był tam jednak ktoś jeszcze. Draco stał oparty o framugę drzwi z ramionami złożonymi na piersiach. Nie uśmiechał się kpiąco tak jak zazwyczaj. Popatrzył się na Noel bez żadnych emocji po czym odwrócił się i odszedł. Po chwili wyszedł też Blaise i dziewczyny zostały same. Noel nie miała ochoty na rozmowę. Wciąż przed oczami miała ciemny pokój i zabliźnioną twarz mężczyzny. Puściła Hermionę i uśmiechnęła się do niej.
-Musisz iść spać.
Hermiona ziewnęła przeciągle jakby dotarł do niej sens słów dziewczyny. Odwzajemniła uśmiech i wstała rozciągając ramiona.
-Dobranoc, Miona.
-Dobranoc Noel.
Kiedy Hermiona położyła się do łóżka druga dziewczyna obróciła się w stronę okna i zaczęła rozmyślać. Leżała tak pół godziny kiedy usłyszała cichy i zaspany głos Hermiony.
-Noel ? Kim jest Inir ?
Nie odpowiedziała.
        
                                                                       *

Nie miała pojęcia dlaczego tak długo nie przychodzi sen. Leżała kolejną godzinę w łóżku wypłakując ostatnie wody z organizmu. Ten głos..Tak bardzo chciała go usłyszeć. Tak bardzo za nim tęskniła. Tej nocy ból w nadgarstku był tak silny jak w noc kiedy poczuła go pierwszy raz. Nie mogła zapanować nad szlochem który wydobywał się z jej gardła. Płakała w poduszkę czując się jakby umierała. Potrzebowała teraz ukojenia. Tutaj miało być inaczej. Od płaczu zaczęła ją boleć głowa i było jej po prostu słabo. Poczuła ręce gładzące jej ramiona i włosy. Ktoś położył się obok niej i przytulił ją do serca próbując dać jej poczucie bezpieczeństwa. Dopiero gdy odpływała w krainę morfeusze (chcąc-nie-chcąc wciąż płacząc) zdała sobie sprawę ,że to nie Hermiona. To był Diabeł.

                                                                   *

Nazajutrz nikt nie wspominał o zajściu w nocy. Nikt nie chciał nic mówić. Noel nie potrafiła spojrzeć Zabini'emu w oczy po tym co zrobił. Potrafił uspokoić jej myśli. Czasami wydawało jej się to niemożliwe. Stała podtrzymując dłonie na umywalce i patrzyła się w lustro. Czuła pustkę patrząc w odbicie. Wyrzucała sobie to ,że pokazała swoje największe słabości. Już wiedzieli ,że nie jest tak silna na jaką się kreuje.
Patrzyła w lustro z obrzydzeniem na twarzy.
Patrzyła w lustro czując odrazę.
Patrzyła w lustro nie widząc w nim nikogo ważnego.
Patrzyła w lustro czując ból w nadgarstku.
Odsłoniła długi rękaw szaty. To dalej tam było. Od siedmiu lat czuła tego obecność. Miała ochotę znów krzyczeć. Ta blizna miała dowodzić jej wartości i chronić ją. Jednocześnie była dumna z tego ,że ją posiada ,ale nie było rzeczy której wstydziłaby się bardziej. Blizna w kształcie gotyckiej litery 'F' była jej największą hańbą. Napiętnowała jej dzieciństwo. W pewnym momencie coś zrozumiała. Wytarła szybko słone krople spływające po twarzy i wybiegła z łazienki. Znalazła w pokoju kawałek pergaminu i zaczęła pisać. Po pięciu minutach tekst był gotowy i zwinęła papier wiążąc go wstążką. Wyciągnęła z klatki sowę ,która wyprostowała się dumnie i zahukała dostojnie. Noel przywiązała list do jej nóżki i otworzyła okno. Sowa wciąż siedziała nieruchomo na jej przedramieniu wpatrując się z utęsknieniem w majestatyczny krajobraz zakazanego lasu.
-Leć Driado. Do domu. Daj jej to.
Sowa spojrzała na swoją właścicielkę po czym nie wiadomo kiedy wyleciała przez okno. Po chwili nie było jej już widać ,a dziewczyna stała dalej w oknie nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Że też nie pomyślała o tym wcześniej! A jeżeli się spóźniła i już nic nie da się zrobić? Jej podejrzenia nie mijały się z prawdą. Miało stać się cos na co nie była przygotowana.

                                                                  *

W chwili gdy Draco usłyszał głośne krzyki Gryfonki czuł się jakby dostał młotkiem w głowę. Pierwsze o czym pomyślał to ,to ,że ktoś włamał się do ich dormitorium i coś robi obu dziewczyną. Wybiegł z pokoju i wpadł do salonu ,ale nikogo w nim nie zastał. Głośny szloch dziewczyny znów rozniósł się po pomieszczeniu i teraz przez drzwi do salonu wpadł Diabeł. Popatrzył się na smoka niezrozumiale i stanął naprzeciw niego.
-Myślałem ,że chcesz ją zabić.
Smok uśmiechnął się na te słowa. Nie wpadł na to. Miał już odpowiedzieć ,że to dobry pomysł ,ale Noel znów zaczęła krzyczeć i tym razem obaj ruszyli do pokoju dziewczyn.
-Noel, proszę!
To co tam zastali przeszło ich największe oczekiwania. Hermiona próbowała utrzymać nadgarstki wijącej się w jakby największych męczarniach blondynki. Łzy płynęły po jej policzkach i wciąż krzyczała.
-Nie rób tego! Błagam! Nie! NIEE!
Zrozpaczona Hermiona nieudolnie próbowała ją obudzić ,ale ta nie dawała jej na to największych szans.
- Zostaw! Proszę! Inir..NIE!
Miotała się po łóżku wykrzywiając ciało w łuk jakby miało jej to pomóc znieść ból. Blaise znieruchomiał i wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Pomóżcie mi ją utrzymać!
Draco sam nie wiedział kiedy jego stopy ruszyły w stronę łóżka dziewczyny. Złapał jej lewy nadgarstek czując pod palcami jakąś wypukłość. Po drugiej stronie łóżka Blaise już trzymał dłoń dziewczyny. Hermiona poklepała Noel po policzku ,ale to nic nie dało więc potrząsnęła nią lekko.
- Jezu, Noel! Obudź się! Błagam!
Jej ciało nagle przestało się miotać. Draco i Blaise puścili jej nadgarstki ,a Hermiona nachyliła się nad jej twarzą odganiając włosy z oczu. Dziewczyna upadła na łóżko nie krzycząc już. Wciąż drżała i płakała. Draco odsunął się od łóżka i oparł o drzwi. Patrzył jak ta żałosna dziewczyna rzuca się na Granger szukając wsparcia. Słaba. On nigdy nie potrzebował wsparcia i nigdy go nie otrzymał. Kiedy dziewczyna popatrzyła na niego zrobiło mu się nieprzyjemnie dziwnie. Jej zaszklone oczy wierciły dziurę w głowie, jakby szukała tam czegoś, zupełnie nieprawdopodobnego. Nie dostrzegła tego. Nie mogła tego dostrzec. A jednak było coś takiego, coś czego sam po sobie by się nie spodziewał, wiedza, którą zupełnie nieoczekiwanie trafiła w jego dłonie.Inir. Znał to imię. Nie wiedział tylko skąd.


NIEEEMOŻLIWE
DODAŁAM ROZDZIAŁ
Cóż, po wielu miesiącach, ale ważne, że jest.
Następny powinien pojawić się w ciągu najbliższego tygodnia, góra dwóch.
Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. Laptop naprawiony, powróciła chęć do pisania, nie zamierzam robić już jakichś dłuższych przerw, a to jest też i dla mnie dobra wiadomość.
Jeżeli są jakieś pytania - komentarze :)
NikaPlease
                                 

3 komentarze:

  1. O Boże! Wróciłaś!
    Wiesz jaka byłam zdziwiona kiedy zobaczyłam wpis? Kurcze kim jest Inir... i Draco ją(jego? - troche wypadłam z obiegu) zna... zrobiło się tak ciekawie! Chce więcej!

    Coś czego nie rozumiem.. ile jest w końcu osób w tym śnie? Przeczytałam trzy razy i mój rozum tego nie pojmuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ktoś tu jest i komentuje :) Miód na serce.
      Co do rozdziału :D
      We śnie są trzy osoby: Noel, kobieta do której tuli się Noel i mężczyzna o zabliźnionej twarzy z ktorym rozmawia kobieta :)
      Naprawdę cieszę się, że wpadłaś
      NikaPlease

      Usuń
  2. Hej :* Zapraszałaś na stronce więc jestem :D Bardzo ciekawie piszesz, nie można Ci powiedzieć, że nie potrafisz zaciekawić czytelnika. Ogółem wszystko pięknie, ładnie, ale... No właśnie, ale... Więcej opisów! I juz się nie czepiam :D Zapraszam do siebie, licze że zostawisz coś po sobie :) silence-is-the-enemy-jily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń